12. Czy poszczególne grupy domów, tak zwane kolonie (ok. 200 mieszkań), będące pod o-pieką i odpowiedzialnością dozorcy kolonijnego, powinny być o-grodzone? Także nie! Dziedziniec kolonijny — to jedna z alej spacerowych parku. Płoty nie są zabezpieczeniem przed okradaniem mieszkań, a niepotrzebnie szatku-ją miasto. Mieszkaniec domu musi się czuć także obywatelem kolonii, dzielnicy i miasta. Podkreślenie zielenią odrębności kolonijnej jest pożądane dla uniknięcia chaosu.

Wreszcie warto zaznaczyć, że urbanistyka i architektura nie znajdzie nigdy doskonałych rozwiązań, które wykluczą dalszy jej rozwój. W miarę bowiem zmian w sposobach produkcji i z rozwojem form współżycia zbiorowego, zmieniają się także cele i zadania budynków, jak i poglądy na ich piękno.

DZIEŃ MIESZKAŃCA

Z twardego snu budzi mię pukanie. Jest godzina 6.30. — Mleko! Ten codzienny sygnał, wciąż o jednej porze, jest dla wielu mieszkańców osiedla WSM na Żoliborzu poranną pobudką. Tak już jest od kilku miesięcy, odkąd Samorząd Lokatorów wespół z administracją zajął się sprawą zorganizowania dostawy mleka dla mieszkańców osiedla. Przedtem mleko dostarczały handlarki, co z wielu względów budziło wielkie niezadowolenie mieszkańców, a nawet i administracji. Obecnie mleko dostarczają Stołeczne Zakłady Mleczarskie.

Przed wojną mieszkańcy osiedla otrzymywali również w godzinach rannych pieczywo.

Lecz czas szykować się do pracy! Minuty płyną! Mleko stawiam na gazowej kuchence.

Idę do łazienki. Odkręcam kurek, jedno przy kręcenie rączki od gazu i już ciepła woda. A potem zimny prysznic.

Jeszcze chwila, a już umyty i orzeźwiony szykuję się do wyjścia.

Przedtem śniadanie. Z szafki podokiennej wyjmuję, choć wczorajsze, lecz zawsze świeże pieczywo. To zasługa dobrej wentylacji.

Siadam do śniadania przy małym stoliku w kuchni. Dziś sam gospodaruję. Żona wyjechała z synem na wczasy. Siostrzeniec jest na kursie.

W cztery osoby zajmujemy 2 pokoje z wydzieloną kuchenką o łącznej powierzchni 48 m. kw.

Kuchnia liczy 8 m. kw. lecz jest ustawna i mieści się tu mały kredens, stół i 3 krzesła. Szafka podokienna w kuchni, pawlacz, szafa ścienna w przedpokoju wpływają w znacznym stopniu na „pakowność“ całego mieszkania. Śniadanie zazwyczaj jadamy w kuchni. W poprzednim mieszkaniu w IV kolonii było to niemożliwe, gdyż kuchenka liczyła zaledwie 6 m. kw.

Przez otwarte okno dochodzą odgłosy rozmów robotników z pobliskiego Ośrodka Ogrodniczego WSM. Tam rozpoczęła się już praca. W promieniach wiosennego słońca lśni i kłuje lustrzanym blaskiem dach nowo zbudowanej szklarni. Robotnicy zwijają się żwawo. W tym roku muszą podołać nie lada pracy. Prócz normalnej produkcji kwiatów i warzyw na potrzeby mieszkańców, prócz konserwacji zieleni na terenie dziedzińców w trzech „starych“ osiedlach, trzeba założyć nową zieleń na terenie nowego osiedla na Mokotowie, zieleń przy XIII kolonii na Żoliborzu, tereny świetlicy i przedszkola RTPD no i wielki wyczyn — park osiedla na Żoliborzu. Projekty są już gotowe. Tuż za Ośrodkiem, między zielenią drzew i krzewów, zwijają się również żwawo inne postacie ludzkie. Tam są ogródki działkowe. Kilka osób z grabiami lub ze szpadlami na ramionach opuszcza miejsce pracy Czas do biur i fabryk.

Już za kilka lat, za ogródkami-działkowymi będzie biegła linia kolejki szybkobieżnej. A tuż za nią wyrośnie drugie robotnicze osiedle na Żoliborzu — Osiedle B.

W pasie zieleni między osiiedlami, stanie budynek szkoły podstawowej.

Jest godzina 7.20. Już czas i na mnie zbierać się do pracy. Jeszcze jeden rzut oka na mieszkanie. Z kranu w kuchni cieknie woda. Wracam, próbuję zakręcić, nie daję rady. Ha! trzeba dać znać do „Kantorku Remontowego“ WSM, aby przyszli naprawić.

Wychodzę na obszerny dziedziniec. Młode drzew ka i krzewy posadzone ubiegłej jesieni, już przybrały się w zieleń liści i puściły nowe pędy.
Dziedziniec VII Kolonii Osiedla na Żoliborza
Jest to dziedziniec XII kolonii. Domy jeszcze nieotynkowane. Jest to bowiem, po XIII, najmłodsza kolonia w osiedlu żoliborskim oddana dopiero do użytku w lipcu ubiegłego roku.

W piaskownicy umieszczonej pośrodku dziedzińca bawi się kilka „szkrabów“. Obok na ławkach siedzą dwie kobiety — prawdopodobnie matki.