Poezja staropolska
Olbrzymie jednak jego znaczenie w historii literatury polskiej nie tylko na tym polega. W jego osobie pojawiła się u nas pierwsza indywidualność twórcza wybitnie poetycko utalentowana i świadoma swoich poetyckich dążeń. Dzieła jego są rozmaite. Są wśród nich i (jakbyśmy po dzisiejszemu powiedzieli) propagandowe, i urzędowe, i dydaktyczne, i moralizujące; ale dumny był nade wszystko z tych, które były czystą poezją, tj. które w wierszu i języku poddanym surowym rygorom artystycznym wyrażały własne jego uczucia To miał niewątpliwie na myśli, kiedy pisał w dedykacji „Psałterza“:
I wdarłem się na skałę pięknej Kalijopy,
Gdzie dotychmiast nie było znaku polskiej stopy.
A był dumny, bo miał (znów pierwszy w Polsce) świadomość wysokiego znaczenia poezji. Miał też świadomość szczęścia, które poezja daje (stąd pieśni Horacego nazwał w „Muzach“ swoich „nad złoto droższymi“), i świadomość, że winna ona być niezawisła (żeby poeta, jak głoszą też „Muzy“, „tym głośniej śpiewał, a nie podlegał nikomu“).
Dawniejszych wierszopisów polskich czytamy dlatego, że ich utwory są dla nas ciekawymi dokumentami kultury; czasem dlatego, że spodziewamy się w nich znaleźć jakiś urywek mimowiednie poetycki (jak w „Legendzie o św. Aleksym“, w różnych pieśniach, czasem i u Reja). Kochanowskiego czytamy już dla samej ludzkiej treści jego pism, przemawiającej do naszego serca. Inaczej mówiąc: czytamy go tak jak każdego innego prawdziwego poetę. Rzecz z pewnego punktu widzenia może się wydawać dziwna. Bo nieodzownym rysem prawdziwego poety jest dla nas oryginalność. A teoria literacka, której hołdował, razem z wielką częścią epoki Renesansu, Kochanowski, bynajmniej na oryginalność nie kładła nacisku. Przeciwnie: głosiła ona, że skoro tematy poezji winny mieć ogólnoludzką doniosłość, sfera tych tematów musi być ograniczona. Ponieważ zaś zasadnicze tematy zostały opracowane z mistrzostwem, którego nie podobna przewyższyć, przez poetów starożytnych, poeci nowocześni są skazani na naśladownictwo i najwyżej jakiś własny odcień mogą dodać do osiągnięć przeszłości. Kochanowski zgodnie z tym poglądem w większości swoich dzieł szedł za jakimiś wzorami, przeważnie starożytnymi. Ale to, co od siebie do cudzych motywów dodawał, czyniło jego utwory czymś wybitnie odrębnym. Choć więc w duchu teorii naśladownictwa poczęte, odpowiadają one także naszemu pojęciu oryginalności. W najznakomitszym dziele Kochanowskiego, „Trenach”, mamy zachowany dowód, że instynkt poety zderzył się — raz jeden przynajmniej — z jego teoretycznymi poglądami. W trenie II znajdujemy takie wiersze:
Jeślim kiedy nad dziećmi piórko miał zabawić.
A k‘woli temu wieku lekkie rymy stawić.
Bodajże bych był raczej kolebkę kołysał
I z drugimi nieważne mamkom pieśni pisał.
Takie fraszki mnie zbierać pożyteczniej było
Alem użyć w obojgu jednakiej wolności Nie mógł.
Dziecko: to był w pojęciu pisarza Renesansu temat nie dość podniosły dla poezji, zbyt drobny, zanadto prywatny. I w literaturze starożytnej takiego cyklu wierszy poświęconych dziecku darmo by szukać. Nic dziwnego, że nasz autor się zawahał. Zawahał się, ale poszedł drogą, którą mu dyktował instynkt poety, nie teoria pisarska. I nie wyrachowanie sławy. Bo i o tym pomyślał.
Ani mi teraz łacno dowiadać się o tern,
Jaka mię z płaczu mego czeka cześć na potem.
Pierwszy to w naszej literaturze zachowany dokument wewnętrznej walki jednostki w zakresie twórczości. Że walka ta w ten, a nie inny sposób została zakończona, to uczyniło z „Trenów“’ najoryginalniejsze i najżywsze dzieło poezji staropolskiej, dzieło, które do dzisiejszego dnia wzrusza i zachwyca —• swoją głęboką serdecznością i swoim mądrym opanowaniem. Bo i opanowanie zarówno jak serdeczność jest tu czynnikiem znamiennym i znaczącym. Poeta bynajmniej nie zerwał z tymi dziedzinami obrazowania, z tymi środkami stylistycznymi, którymi się dotąd posługiwał, a które wskazywała poezja starożytna. W szczegółach, owszem, jest to dzieło typowo renesansowe, nasycone pierwiastkami klasycznymi, ale całość nie ma żadnego wzoru: jest własna, twórcza, i dlatego do dziś tak świeża.
Kochanowski wskazał swoimi dziełami, a zwłaszcza „Trenami“, drogę dla wszystkich późniejszych poetów polskich. Stylem zdyscyplinowanym w jego duchu, choć na inny sposób, Sęp-Szarzyński wypowiada swoją rozterkę wewnętrzną, Grabowiecki — swoje uniesienia religijne, Szymonowie — przywiązanie do tradycji obyczajowej i współczucie z krzywdzonym ludem pracującym, Szymon Zimo-rowic — różne odmiany miłości, Kochowski — uczucia rodzinne i patriotyczne.
Nie z marmuru w mauzolu,
Nie w ceglanym grobie,
Ale w otwartym polu Odpoczywasz sobie,
O mężny, o serdeczny
Z wojskiem twym hetmanie,
Pamiątki godny wiecznej,
Poko Polski stanie.
Te poważne a proste i w prostocie swojej wzruszające słowa „Nagrobka mężnym żołnierzom“ Ko-chowskiego można uważać za jeden z pomników poezji staropolskiej, w których tradycja rygoryzmu artystycznego, ustanowiona przez Kochanowskiego, łączy się z tym, co było najlepszego w tradycji rejowskiej, zasadzającej się na plastycznym realizmie obrazów branych z rodzimego życia.