O możliwości przewędrowania bakterii we wnętrzu meteorytów
Wynika z tego, że wysoka temperatura, na którą żywe istoty są stosunkowo bardzo wrażliwe, nie powinna zagrażać bakteriom wędrującym we wnętrzu meteorytów.
Natomiast trzeba liczyć się z faktem, że bakterie wędrujące w ten sposób w przestrzeniach międzygwiezdnych są wystawione na bardzo niskie temperatury, graniczące nawet z temperaturą zera bezwzględnego. Wiadomo jednak, że bakterie są bardzo wytrzymałe na niskie temperatury, graniczące z zerem bezwzględnym i że mogą je znosić bardzo długo bez szkody. Dzieje się to wskutek tego, że, jak wykazały najnowsze badania, protoplazma poddana działaniu niskich temperatur nie zamarza, lecz pozostaje cieczą, cieczą przechłodzoną, jak to się dzieje ze szkłem. Protoplazma zamrożona nie traci zupełnie swej struktury wewnętrznej i po odmrożeniu zdolna jest natychmiast do normalnego życia, jeśli znajdzie w swym otoczeniu odpowiednie warunki.
Fakt, że bakterie są wytrzymałe na bardzo niskie temperatury, jakich w ogóle na Ziemi nie ma i prawdopodobnie nie było nigdy, potwierdza możliwość wędrówki ich w przestrzeniach międzygwiezdnych, w temperaturach bardzo niskich i że ta właściwość została przekazana drogą dziedziczenia pokoleniom następnym.
Jak długo musiałaby trwać wędrówka tego rodzaju meteorytów? Łatwo obliczyć, że meteoryt pochodzący z okolic najbliższej od nas gwiazdy musiałby wędrować około 15 000 lat. Czy bakterie mogą przetrwać tak długo niskie temperatury? Zdaje się, że tak. Dowodzą tego badania, dokonane w terenach tzw. zmarzłości, gdzie ziemia admarza jedynie wiecie, bardzo powierzchownie, w głębi jest zmarznięta niejednokrotnie na kilkaset metrów. Próbki pobrane z tych miejsc wykazały obecność bakterii zdolnych do rozwoju. Obecny stan rzeczy na terenach o zamarzniętej głębi (zmarzlinach), trwa co najmniej setki tysięcy lat (od epoki ostatnich zlodowaceń na Ziemi).
Wynikałoby z tego, że wg obecnego stanu wiedzy możliwość przewędrowania bakterii w meteorytach z przestrzeni międzygwiezdnej na Ziemię jest prawdopodobna.
Sprawa pochodzenia meteorytów nie jest jeszcze w nauce definitywnie rozstrzygnięta.
Pogląd, że meteoryty pochodzą z Ziemi, upadł przede wszystkim ze względu na wielką prędkość, jaką osiągają. Takiej prędkości meteoryty pochodzące z Ziemi nie mogłyby osiągnąć.
Mogą więc one pochodzić albo z Systemu planetarnego Słońca, albo z galaktyki. Astanowicz, sowiecki uczony, zbadał szereg orbit meteorytów i doszedł do wniosku, że 12 z nich pochodzi z systemu układu słonecznego, 5 zaś z galaktyki.
Uczony sowiecki Bernadski twierdzi, że „w meteorytach mamy jedyną substancję pochodzenia kosmicznego, którą możemy badać tak, jak badamy biosferę“. Muszę wspomnieć, że od. lat 40 istnieje hipoteza, że planety powstały nie ze Słońca, a ze zlania się meteorytów krążących zrazu bezładnie do-około Słońca. Teoria ta początkowo nie znalazła wielu zwolenników. Natomiast w ostatnich czasach uczony sowiecki Schmidt i uczeni angielscy twierdzą, że teoria ta może być prawdziwa.
Pozostaje jeszcze kwestią czy jestem pierwszym, który podniósł sprawę możliwości przewędrowania istot żywych na Ziemię w meteorytach. Na moją prośbę astronom, prof. Rybka z Wrocławia, przeszukał w tym kierunku dostępną mu literaturę astronomiczną.
Znalazł on jedynie wzmiankę Niningera, który powątpiewa o możliwości przypuszczalnego odkrycia bakterii w meteorytach.
Mój referat, jak to zresztą wynika z tytułu, należy traktować jako hipotezę naukową, dopóki nie znajdzie się szczątków istot żywych lub bakterii w meteorytach, szczególnie w meteorytach węglistych. Sądzę, że nasi rosyjscy koledzy, mając dużo meteorytów w swych muzeach, zajmą się tą sprawą.