Nauka plus przemysł równa się rozwój
Obok bowiem zniszczeń bezpośrednich, dających się wyrazić liczbami, powstały głębokie straty, o wiele trudniejsze do wyrównania — straty w materiale ludzkim. W okresie 1939 — 1945 Polska Akademia Nauk Technicznych utraciła 34 członków. Najbardziej wartościowa część aparatu techniczno-badawczego, technicznego i produkcyjnego załóg fabrycznych doznała strat, które, ostrożnie licząc, przekraczają dla całego przemysłu 30°/° sta:’.u przedwojennego. Zamknięcie przez okupanta wyższych uczelni, instytucji naukowi ch, pracowni i bibliotek przecięło drogę kształceniu. Praktyczna likwidacja nauczania na wszystkich poziomach, zarządzona przez Niemców w dużej części zajętych terenów Polski, obniżyła ogólne kwalifikacje siły roboczej. Nawet te fabryki i przedsiębiorstwa przemysłowe, które stosunkowo mniej ucierpiały, utraciły dorobek wielu lat pracy i doświadczeń w postaci dokumentacji technicznej, archiwów laboratoriów, biur konstrukcyjnych i fabrykacyj-nych. Toteż równocześnie z uruchomieniem zakładów trzeba było przystąpić do odtwarzania i aktualizacji utraconych dokumentów.
Jeśli uprzytomnimy sobie, obok wspomnianych wyżej strat, fakt, iż w wielu gałęziach przemysłu wśród specjalistów było mało Polaków, zrozumiałą staje się szczupłość przemysłowych sztabów pracy umysłowej po wojnie. Dziś już można powiedzieć, choć trudno w to uwierzyć, że w roku 1946 w zakładach podległych Centralnemu Zarządowi Przemysłu Włókienniczego, zatrudniających w tym czasie ogółem ponad 150 000 ludzi, było dyplomowanych inżynierów włókienników mniej niż palców jednej ręki.
W tych warunkach odtwarzanie dokumentacji technicznej nie mogło być—rzecz jasna — ani szybkie, ani doskonałe. Kolejne etapy stanowiło: wprowadzenie tymczasowych warunków technicznych na wyroby gotowe i korygowanie ich z roku na rok, stopniowe wprowadzanie norm na surowce, półfabrykaty i materiały używane do produkcji.
Tak przygotowane warunki techniczne, uzupełnione odpowiednimi instrukcjami, stały się podstawą działalności aparatu kontroli technicznej przemysłu. Żmudne, wymagające wielkiego nakładu pracy fachowej, czynności nie są w skali całego przemysłu bynajmniej zakończone i w pewnym sensie trwać muszą stale, wobec coraz to rozszerzającego się asortymentu wyrobów poszczególnych przemysłów i coraz wyższych stawianych tym wyrobom wymagań.
Ustalenie jakiegokolwiek warunku na surowiec, materiał do produkcji, detal, podzespół czy wyrób gotowy wymaga określenia metody pomiaru wielkości obranych za charakterystyczne. Trzeba do tego przyrządów, często specjalnych urządzeń — słowem, laboratoriów.
Prawidłowe sporządzenie norm surowcowych i warunków technicznych na wyroby wymaga równoczesnego ustalenia przepisu właściwego wykonania. Przepis taki obejmuje czynności, jakie trzeba podjąć w każdym z ogniw procesu technologicznego, oraz warunki, w których czynności te należy wykonywać. Przygotowanie tego rodzaju przepisu produkcji wymaga współpracy wysoko kwalifikowanych specjalistów, wielu pomiarów, przyrządów i urządzeń — a zatem znowu właściwie wyposażonego laboratorium. Przytłaczająca większość fabryk w Polsce — nawet większych fabryk — laboratoriów takich nigdy nie miała; a gdyby je nawet posiadała, niewiele by z ich wyposażenia po wojnie zostało. Trzeba było, poczynając od węzłowych fabryk poszczególnych gałęzi przemysłu, stworzyć laboratoria przyfabryczne. Brak wykwalifikowanego personelu powodował, że nawet jako tako wyposażone laboratoria fabryczne nie potrafiły wyjść poza stosunkowo proste pomiary sprawdzające, służące potrzebom ruchu. Trudność tę rozwiązywano poprzez tworzenie centralnych laboratoriów branżowych. Tam można było skupiać nieliczne kadry, opracowywać typowe przebiegi kontrolne w fabrykach i instrukcje dla obsady laboratoriów fabrycznych. Tam również koncentrowało się opracowywanie norm i warunków technicznych.