Militarne i polityczne skutki energii atomowej
Jest rzeczą jasną, że na każdą skierowaną przeciwko Związkowi Radzieckiemu w ciągu najbliższych 10-ciu lat ofensywę przy pomocy bomb atomowych, Zw. Radziecki może odpowiedzieć zbrojnie, posługując się głównie armią lądową, której zadaniem byłoby zdobycie baz operacyjnych nieprzyjacielskich bombowców atomowych, a gdyby to się okazało niemożliwe, to przynajmniej jak najdalej idące osłabienie ich aktywności przez stopniowe przesuwanie naprzód strefy własnej obrony przeciwlotniczej…
…Zbędne byłoby rozwijać tę analizę jeszcze dalej. Powiedziano już dość, aby w sposób przekonywujący wykazać niewątpliwą prawdę — nieco może przesłoniętą mgłą niedokładnych i powierzchownych rozważań, opartych na ocenie siły niszczącej bomby atomowej — że wojna pomiędzy Stanami Zjednoczonymi a Związkiem Radzieckim musiałaby ogarnąć cały świat, że brałyby w niej udział wszystkie rodzaje broni i że z pewnością trwałaby bardzo długo. Pierwsza wojna światowa trwała 4 lata, druga mimo postępu technicznego — a może właśnie wskutek niego, trwała blisko sześć…
…Jeżeli odrzucimy możliwość, że wstępny atak przy pomocy bomb atomowych spowoduje kapitulację Zw. Radzieckiego — a jak wykazują wszystkie nasze rozważania, możliwość tę możemy odrzucić — wówczas jest rzeczą pewną, że wojna taka toczyłaby się, podobnie jak ostatnie dwie wojny światowe, na lądzie Europy…
…Gdyby rozważana przez nas wojna istotnie wybuchła, napewno istniałaby ostra różnica zdań pomiędzy sztabem wojskowym Stanów Zjednoczonych z jednej strony, a sztabami Francji i Wielkiej Brytanii z drugiej co do tego, czy amerykańskie bombowce atomowe winny używać baz anglo-fran-cuskich do nalotów na miasta radzieckie. Ponieważ w tym wypadku Wielka Brytania i Francja, a nie Stany Zjednoczone musiałyby się spodziewać bombardowania atomowego. A politycy obu państw europejskich na pewno nie omieszkaliby wytłumaczyć swoim kolegom ze sztabów wojskowych jak trudno byłoby przekonać opinię publiczną w obu krajach słuszności wzięcia na siebie takiej roli…
Rozważania niniejsze prowadzą do 1 wniosków, wyraźnie sprzecznych z tak energicznie lansowaną w wielu kołach tezą,
że nie ma obrony przeciwko bombie atomowej…
…Możemy śmiało przyjąć, że ilość bomb atomowych, niezbędna do osiągnięcia decydującego rezultatu wojskowego musi wzrastać proporcjonalnie do powierzchni kraju atakowanego i ilości jego mieszkańców. Jak wiadomo, w czasie drugiej wojny światowej, zrzucenie na Niemcy 1, 3 miliona ton zwykłych bomb, nie dało żadnego decydującego wyniku. Przyjmując, że do wywołania tego samego zniszczenia materialnego trzeba by użyć około 400 ulepszonych bomb atomowych, dochodzimy do oczywistego wniosku, że ilość bomb atomowych, niezbędna dla osiągnięcia decydującego rezultatu w wojnie pomiędzy Stanami Zjednoczonymi a Zw. Radzieckim, liczyłaby się na tysiące. Porówując powierzchnię i ludność Niemiec w roku 1939 z powierzchnią i ludnością Stanów Zjednoczonych i Zw. Radzieckiego w roku 1947 można wysnuć bardzo ważny i zupełnie pewny wniosek, że użycie niewielkiej ilości, powiedzmy kilkudziesięciu bomb atomowych, w charakterze broni masowego zniszczenia w wojnie między dwoma wielkimi mocarstwami, miałoby prawdopodobnie bardzo małe znaczenie militarne…
…Przesadne wyobrażenie o skutkach militarnych jakie wywoła zrzucenie kilku bomb na ludność cywilną miast, było przyczyną skierowania na fałszywe tory początkowych rozważań na temat bomb atomowych i ich wpływu na prowadzenie wojny oraz na temat wymogów skutecznego systemu kontroli…
…Rozważania te prowadzą do wniosku, że względnie mała liczba bomb atomowych znacznie wzmocni militarnie państwo, które i tak już rozporządza potężnym arsenałem zwykłych rodzajów broni, a w szczególności wielkimi siłami lądowymi. Zaś nawet bardzo duża ilość bomb atomowych nie zwiększyłaby w sposób decydujący siły militarnej państwa, które by cierpiało na brak zwykłego uzbrojenia oraz nie posiadało dostatecznej armii lądowej, ponieważ brak sił dla wykorzystania skutków bombardowania atomowego radykalnie zmniejsza jego wartość.